Wieloletnie statystyki nie pozostawiają złudzeń – małe emisje obligacji wiązały się zawsze z wyższym ryzykiem utraty kapitału, co nie zawsze szło w parze z adekwatnym wynagrodzeniem. Ale rzeczywistość się zmieniła. Na korzyść inwestorów.
Do oprocentowania przekraczającego 10 proc. wystarczy 4,1 pkt proc. marży ponad WIBOR i takie papiery dość łatwo znaleźć na Catalyst. Problem w tym, że trzeba za nie zapłacić solidną premię, a wtedy rentowność spada.
Kupując obligacje Tauronu, inwestorzy indywidualni zarobią mniej, niż wybierając obligacje oszczędnościowe Skarbu Państwa. Premie, jeśli występują, są niskie, a wskaźniki zadłużenia wzrosły przez ostatni rok.
Emitentów na rynku obligacji korporacyjnych jest stosunkowo mało. Ci, którzy są na nim obecni, aktualnie czerpią z tego tytułu premię i bez problemu pozyskują finansowanie od inwestorów – zauważa Tomasz Puzyrewicz, dyrektor w DM Navigator.
Aktualna rentowność brutto obligacji dużych deweloperów mieszkaniowych jest niższa od tego, co ich papiery oferowały „na czysto” rok temu o tej porze. „Winny” jest spadek ryzyka kredytowego.
Nie są to już te kalorie, co przed rokiem, kiedy papiery zapadające w terminie 6–12 miesięcy pozwalały sięgnąć po 9–12 proc. rentowności brutto, ale 7–11 proc. wciąż jest osiągalne.
643 mln zł wyniosła wartość emisji obligacji skierowanych na podstawie prospektów emisyjnych do szerokiego grona nabywców w I kwartale 2024 r. To najlepsze otwarcie roku w historii.
Trudno przeprowadzić bezpośrednie porównanie między obligacjami czteroletnimi indeksowanymi inflacją a obligacjami korporacyjnymi, których oprocentowanie oparte jest na WIBOR.